Mieszkam na wsi. I tu jest to normalne, że przechodząc koło kogoś mówi się grüß dich, hallo lub morgen i nastę
Tak dobrze się czuje. Nie, nie znam tej osoby. A czemu witam tego kogoś i się uśmiecham? Bo tak zostałam wychowana, jestem przezwyczajona do tego, że jestem na ulicy do każdego miła. Raz byłam na wakacjach w Polsce, po tym jak się przeprowadziłam na Bawarię. Szłam z moją babcią po bułki, koło nas przechodzili zwyczajni przechodni, ja do każdego mówiłam dzień dobry i się uśmiechałam z przyzwyczajenia normalnie jak u mnie w domu. Moja babcia po chwili do mnie powiedziała "Weronika, przestań witać każdego po zaraz ktoś pomyśli, że uciekłaś z psychiatryka". Było to z 5 lat temu, a ja to nadal pamiętam, od tego momentu będąc w Polsce nigdy więcej nie powiedziałam do kogoś obcego na ulicy dzień dobry, nie odważyłam się nigdy więcej powiedzieć dzień dobry, żadna starsza pani więcej nie uśmiechnęła się na moją wypowiedź, jedyne co mnie wtedy spotykało to był typowy wzrok "niewdzięczna młodzież".
"Nie mówię "miłego dnia". Uważam, że to jeden z najdurniejszych zwrotów, jakie wymyślono. Nie można np. powiedzieć "przykrego dnia", "złego dnia" albo "mam gdzieś twój dzień", za każdym razem musi to być miły dzień. Ale ja w to nie wierzę. Wierzę w coś wręcz przeciwnego." - ,,Will Grayson, Will Grayson" J. Green, D. Levithan
Kiedyś mówienie obcym ludziom dzień dobry, było czymś normalnym, a dziś, jest czymś śmiesznym, zapomnianym w momencie kiedy wyjedziesz do większego miasta, albo do innego kraju. Wszyscy są zabiegani, wszyscy zaczęli się unikać i nie tylko na ulicach, nie patrzeć na siebie. Teraz kiedy mamy smartpfony stało się to łatwiejsze i normalne. Więc dlaczego przestaliśmy mówić do siebie dzień dobry? Bo nam się nie chce czy dlatego, że boimy sie wyśmiania przez rówieśników lub boimy się odrzucenia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz